piątek, 20 lutego 2015

5. Fight




SEBASTIAN'S POV



- Czy Ty masz jakiś problem? - Pchnął Nicolasa wprost na Noela i oczekiwał reakcji, jakiegoś poruszenia, liczył, że porządnie oberwie, a jednak nie trafił na zbyt agresywnego zawodnika. Nico wziął kilka głębokich wdechów i podszedł do niego jak najbliżej. Ich twarze mijały się zaledwie o milimetr, gdy chłopak wypowiedział słowa, które zabolałby nawet najtwardszego człowieka.

- Umrzesz, bo tego właśnie chcesz, na to czekasz, a ona będzie czekać na Ciebie nie wiedząc nawet o tym, że jesteś martwy. Gdy dowie się, że to koniec zacznie się obwiniać, ale Ty doskonale wiesz, że to nie jest jej wina tylko Twoja, bo nic jej nie powiedziałeś. To Twoja dziewczyna, a nie lalka, którą możesz rzucić w kąt. - Nicolas odwrócił się do niego plecami i już miał ruszyć swobodnie przed siebie, gdy Sebastian uświadomił jego błąd.

- Ja nie zabiłem swojej dziewczyny. - Cios zadany prosto w serce został zamieniony w uderzenie wymierzone prosto w szczękę Sebastiana, który zaskoczony był gotowy oddać gdyby Dominic i Alex go nie powstrzymali, Noel trzymał przy sobie wściekłego Nicolasa

- Daruj sobie Sebastian. Załatwicie to później. - Chłopak wyrwał się z uścisku Dominica i odszedł wściekły w kierunku bramy obozu. Wszyscy wiedzieli gdzie poszedł, ponieważ zaraz za ową bramą znajdowały się kontenery na śmieć a w metalowej skrzynce pod nimi kilka paczek papierosów i zapalniczka, które miały służyć na wypadek gorszych czasów. Używki były surowo zabronione podczas terapii i na terenie ośrodka, ale on już nie był w ośrodku, bo jakby na to nie patrzeć był poza nim, więc legalnie mógł zapalić, jako pełnoletnia osoba.

- On ma rację, a Ty doskonale o tym wiesz. - Głos Ruby stał się w ułamku sekundy najbardziej irytującym dźwiękiem na świecie. Ruda piękność usiadła obok niego na wielkim głazie na skraju lasu. Ujęła jego dłoń w swoja i uśmiechnęła się z politowaniem. - Jak dasz mi zapalić to Cię gdzieś zabiorę. - Chłopak podał jej paczkę mentolowych papierosów i gdy miał go już między wargami zbliżył zapalniczkę i płomień zaczął muskać tytoń.



***


Ruby szła powoli ciągnąc za sobą wkurzonego Sebastiana, który milczący był jeszcze bardziej irytujący i tajemniczy niż normalnie. Pod jej stopami łamały się drobne gałązki oraz szeleściły liście, które zbyt wcześnie zapowiadały nadchodzącą jesień. Nie miała pojęcia gdzie tak naprawdę zamierza zabrać Sebastiana i zaczęła czuć, że jest on znudzony ta wyprawą. Nagle jej noga osunęła się, a ona runęła w dół. Sturlała się z nasypu i wylądowała na miękkim piasku, podniosła wzrok i zobaczyła małe jeziorko.

- Idealnie - Powiedziała do siebie. - Możesz tu zejść?

- Musze to zrobić tak jak ty? - Zaśmiał się pod nosem i powoli zszedł z małego nasypu i pomógł jej wstać. - Co my ty robimy?

- To jest nasze miejsce. Chodź. - Ściągnęła delikatną błękitną koszulkę i ruszyła do wody rozchlapują ją na boki. Sebastian stał na brzegu i patrzył na nią z niedowierzaniem, po czym rozpiął szarą koszulę i ruszył za nią w kierunku granatowej wody. - Jak mnie złapiesz to... - Ruby urwała i zanurzyła się, a on poszedł w jej ślady. Próbował otworzyć oczy w wodzie, ale była ona zbyt brudna by mógł cokolwiek dostrzec. Wynurzył się i ręką zgarnął nadmiar wody z włosów. Ruby znajdowała się na wyciągnięcie dłoni i w chwili nieuwagi złapał ją za łokieć i przyciągnął do siebie. - Złapałeś mnie.

- To co? 

- Pokażę Ci, co stracisz.



NICOLAS'S POV



W jego głowie myśli toczyły ze sobą zawzięta walkę. Zaczął zbierać swoje rzeczy i upychać je do walizki, z której zaledwie kilka dni wcześniej je wyciągnął. Poczuł, że przyjazd tutaj był jednym, wielkim błędem, tak samo jak jego życie bez żadnego celu. Usiadł na łóżku i ukrył twarz w dłoniach. 

- I co teraz zrobisz? Rozpłaczesz się? - Nico zaskoczony podniósł wzrok i dostrzegł, że w kuchni na stole siedzi Thea.

- Mam dość, że ludzie nie rozumieją. To nie była moja wina. 

- Ale myślałeś przez długi okres czasu, że to przez Ciebie Brook nie żyje. - Nicolas chciał wejść jej w słowo jednak uciszyła go delikatnym podniesienie dłoni. - Daruj sobie. Wiem, co powiesz, bo przeszłam przez to samo. - Podeszła do niego powoli i przykucnęła tak, że ich twarze się spotkały na tej samej wysokości. - Nie uciekniesz stąd. Nie zostawisz mnie samej.

- Czemu mnie potrzebujesz? -  Delikatnie ujął jej twarz w dłonie. 

- Nie zostawisz mnie z tą bandą degeneratów. Zostaniesz i będziesz się ze mną trzymać. Zaufasz mi i przejdziemy przez to razem. - Thea podniosła się z podłogi i ruszyła do drzwi.

- Thea... - Brunetka zatrzymał się jednak nadal stała plecami do niego. - Czas skończyć żałobę i wyjść z cienia. Będę z Tobą, o cokolwiek będziesz walczyć stanę za Tobą, bo tylko Ty czujesz to, co ja.

- Ja nic nie czuję.



THEA'S POV



Z nieba zaczynał urywać się delikatny deszczyk, a ona szła powoli brzegiem jeziora oglądając odbijające się w tafli wody czarne chmury. Myślała o bracie, ojcu, matce i czuła jedną wielką obojętność. Miała gdzieś jak się czują, czy sobie radzą, bo przecież oni nie przejmowali się jej stanem. Uznali ją za obłąkaną, gdy tylko przyznała, że co noc widzi ojca z poplamioną krwią koszulą błagającego o pomoc. Przestraszyła się, gdy na ramiona opadła jej skórzana kurtka Noel'a. Zaczynało coraz mocnej padać. 

- Przeziębisz się. - Otulił ją swoim ramieniem. 

- Czemu się do mnie przyczepiłeś? - Była wściekła, gdy tylko się zbliżał jej serce przyspieszało a pięść miała ochotę wymierzyć porządny cios w jego podbródek. 

- Bo jesteś piękna.

- Jesteś banalny.

- Chcesz wiedzieć? Bo chce być blisko Ciebie, bo się martwię, bo wiem, że jesteś twarda, ale gdzieś tam cierpisz. 

- Zostaw mnie w spokoju.

- Ty nie potrafisz zrozumieć, że może jestem Ci potrzebny.

- Boję się Ciebie. Boję się, bo odkąd się pojawiłeś zaczęłam znów odczuwać, jest mi ciepło, nie mam ochoty na płacz. Znów chcę żyć. Noel przeraża mnie fakt, że mi złamiesz serce. - Z nieba już nie padał delikatny deszczyk, ale ogromne krople, które raniły jej twarz. Czuła, że po jej policzku spływa pośród zimnego deszczu gorąca łza. Wyrzuciła z siebie strach. W ciągu zaledwie kilku minut zmieniła się z trupa w żywą, oddychającą osobę. Noel przyciągnął ją do siebie i zamknął w ramionach.


- Nie pozwolę Cię skrzywdzić. 




NICOLAS